piątek, 17 października 2014

Faza trzecia: Rozdział 13

Ciężko stwierdzić.
Może gdybym przewidział burzę,
Wrócił do domu inną drogą,
To wszystko miałoby sens.

Lub zamknął oczy,
Zatracił się w nastoletnich kłamstwach
Gdybym zakochał się tysięczny raz
Czy to wszystko miałoby sens?
- Tom Odell "Sense"


   Kiedy Sierra budzi się, ma przed sobą dwoje oczu, dwie wargi, dwoje uszu i dwie brwi.
   Dławi w sobie krzyk, pragnienie ucieczki, paraliżujący strach, obezwładniający jej kończyny.
   Jej policzek pulsuje.
   - Hhhha...
   - Dzień dobry, Sierro. - unosi brew.
   Prostuje się, odsuwając od jej twarzy. Uśmiecha się, ale nie śmieje, a ona ma ochotę płakać. Rozpaczliwie rozgląda się wokół siebie, żeby zlokalizować miejsce w którym się znajduje. Odnajduje okna i zdaje sobie sprawę, że pokój jest zaciemniony przez zasłonięte, grube rolety. Nie potrafi rozpoznać koloru ścian i podłogi. Widzi tylko, że pokoik jest urządzony skromnie, a łóżko nawet wygodne.
   Małżeńskie łóżko.
   Czuje jakby paliła jej się prawa część twarzy.
   Bierze głęboki wdech i udaje jej się podnieść do pozycji siedzącej. Naciąga na siebie koc. Drży.
   Jego ciało tkwi nieruchomo, zarys silnej sylwetki odcina się na tle czerni.
   - Nic ci nie jest? - w głosie chłopaka pobrzmiewa troska.
   Przygląda się jego wytatuowanym przedramionom, bruździe między brwiami, napięciu szczęk.
   Jeszcze kilka miesięcy temu był tak pewny siebie i beztroski, teraz jest ostrożny i cichy.
   - Te krzyki nie milkną, prawda?
   - Nie - Sierra porusza bezgłośnie ustami. Rumieniec oblewa jej twarz. Musiał słyszeć jej krzyki, kiedy spała. Musiała go obudzić.
   Sierra spogląda na łóżko i zdaje sobie sprawę, że jest owinięta jedynym dostępnym okryciem. Oddaje je Harry'emu, a chłopak bierze je tylko po to, aby szczelniej owinąć jej ciało. Czuje jakby szpikulec przebijał jej klatkę piersiową.
   - Co się stało?
   5 sekund.
   - Nic.
   Dziewczyna wpatruje się w ścianę.
   On zaciska i rozluźnia szczęki. Przesuwa ręką po włosach, a Sierra dopiero teraz zdaje sobie sprawę, że on  nie ma na sobie koszulki. W pokoju jest tak ciemno, że może wychwycić jedynie kontury i zarysy jego sylwetki.
   Zaciska powieki, chciałaby mieć możliwość zaszycia ich.
   Słyszy skrzypnięcie sprężyn, sygnalizujące, że Harry zmienia pozycję.
   - Musi być ci zimno.
   - Nie. - wzdycha cicho chłopak.
   - Jesteś chory? - szuka oznak gorączki na jego twarzy.
   - Nie jestem chory. - krzywi się. - Zwykle nie śpię w ubraniu.
   Robi jej się gorąco.
   Ośmiela się spojrzeć mu w oczy.
   - Gdzie jesteśmy?
   Kolejne westchnięcie.
   - Na obrzeżach Londynu. W hotelu. - rozgląda się sceptycznie po pomieszczeniu. - Wybacz, nie jest za luksusowy, ale to był najbliższy zajazd, a ja byłem zmęczony.
   - Nie... nie ma sprawy. - wydukuje dziewczyna, uświadamiając sobie, że Harry musiał ją tu wnieść poprzedniego wieczora, ponieważ nic nie pamięta. - Dziękuję.
   Harry kiwa głową.
   Zapada niezręczna cisza. Niewypowiedziane słowa wiszą w powietrzu, zagęszczając niemiło atmosferę między nimi.
   - Ja... dam ci chwilę na ogarnięcie się. Poczekam na ciebie na dole, powinnaś coś zjeść. - mówi dziwnym tonem Harry. Chłopak zeskakuje z łóżka, splata włosy w prowizoryczny kucyk i łapie pomiętą koszulkę z krawędzi łóżka. Zanim wychodzi, zerka przez ramię na dziewczynę. - Tylko zejdź. Proszę.
   Drzwi się zamykają.

***

   Sierra zjeżdża pustą windą na parter. Naciąga na dziwnie przemarznięte dłonie rozciągnięte rękawy jej nie będącej już pierwszej świeżości koszulki.
   Po tym jak Harry wyszedł z pokoju, wpatrywała się długo w drewnianą powłokę drzwi. Nie płakała, chociaż miała na to szczerą ochotę.
   Po kilku minutach zwlokła się z łóżka na drżących nogach i wzięła długi prysznic Starannie wyszorowała całe ciało i włosy. Dwukrotnie. Jakby chciała zmyć z siebie wszystko, co wydarzyło się wczorajszej nocy. Ubrała się we wczorajsze ubranie i powędrowała za znakami na korytarzu do windy, z ciągle wilgotnymi włosami.
   Ani razu nie spojrzała do lustra.
   Winda zatrzymuje się z cichym dźwiękiem, a oczom dziewczyny ukazuje się skromne lobby. Przechodzi przez korytarz do drzwi oznaczonych "Restauracja" i próbuje nie zwracać uwagi na patrzącego na nią w oszołomieniu recepcjonistę.
   Woli nie zastanawiać się, jak duży obszar jej twarzy pokrywa tęczowy siniak.
   Przechodzi ją dreszcz.
   Rozgląda się po obskurnej restauracji. Oprócz jakiejś otyłej pary, kilku tirowców i podejrzanie wyglądającego chłopaka, pomieszczenie jest puste. Sierra zastanawia się przez chwilę czy to przez to, że pora śniadaniowa dobiega końca czy dlatego, że są to jedyni goście hotelu.
   Pochyla się trochę do przodu i wreszcie zauważa Harry'ego wciśniętego w najodleglejszy kąt restauracji. Sierra łapie uszczerbioną tackę, nakłada na nią kilka zimnych już tostów, kubeczek taniego jogurtu i nalewa sobie lurowatą kawę do papierowego kubka.
   Drżącymi dłońmi kładzie tackę na stoliku Harry'ego.
   Chłopak bez słowa przygląda się dziewczynie. Przed nim stoi jedynie kubek wypitej do połowy kawy.
   Sierra odrywa kawałek suchego tosta, wkłada sobie do buzi i zaczyna go bezmyślnie przeżuwać.
   Po kilku minutach ciążącej ciszy, Harry z westchnieniem pochyla się w jej stronę. Sierra nie ma odwagi na niego spojrzeć.
   - Za godzinę chciałbym wyjechać. Na jakiś czas. - Zaskoczona mimowolnie podnosi wzrok. - Jeżeli masz ochotę, odwiozę cię do domu.
   - Gdzie wyjeżdżasz? - pyta ochrypłym głosem.
   Harry zaciska szczękę.
   - Daleko.
   Jej ręce drżą.
   - Jadę z tobą. - mówi dziewczyna.
   Zdziwiony chłopak unosi brwi do góry.
   - Sierro, nie sądzę, że to jest najlepszy pomysł...
   - Jadę z tobą. - powtarza.
   Harry spogląda na nią marszcząc brwi, jakby zastanawiał się nad czymś intensywnie.
   - Dobrze. - Sierra oddycha z ulgą. - Ale pod jednym warunkiem.
   Twarz dziewczyny tężeje.
   - Jakim? - pyta niepewnie.
   - Że opowiesz mi o wszystkim co stało się poprzedniego wieczora.
   Dziewczyna kiwa głową, a Harry pochyla się w jej stronę z kwaśnym uśmiechem. Dopiero teraz zauważa jak bardzo jest wyczerpany.
   - Historia lubi się powtarzać, co, skarbie?

***

   Zrobili duże zakupy. Siatki z prowiantem zawaliły cały bagażnik samochodu. Harry kazał kupić jej bieliznę i najpotrzebniejsze rzeczy, a wtedy jej policzki pokryły się szkarłatem, mimo, że był to po prostu praktyczny rozkaz. 
   Siedzą w samochodzie bez słowa. Krople deszczu obijają się o okna pojazdu. Jadą już kilka godzin, a żadne z nich w tym czasie się do siebie nie odezwało. To sprawia dziwny ucisk w klatce piersiowej dziewczyny. Nie czuła się dobrze z tym, że nie potrafią ze sobą rozmawiać. Cisze przerywały tylko nudne audycje radiowe, przetykane co jakiś czas starymi, melancholijnymi hitami zeszłej dekady.
   Nagle zapragnęła wrócić do domu. 
   Szybko odgania tą myśl od siebie. 
   Nie możesz tam wrócić, idiotko.
   Wzdryga się, kiedy Harry wzdycha głośno. Zerka na niego ukradkiem.
   - Twój czas minął, Sierro. - mówi szorstko. - Dałem ci kilka godzin, żebyś zaczęła mówić, ale widzę, że mało obchodzi cię nasza umowa. 
   Dziewczyna spogląda na niego zmieszana i zawstydzona. Nie spodziewała się agresji w jego głosie.
   - No dalej. - spogląda na nią. - Mów.
   - H-Harry... - zaczyna.
   - Nie. - ucina jej protesty. - Albo zaczynasz gadać, mała dziewczynko, albo wysadzam cię tutaj i dalej jadę sam. - Sierra jest w szoku. Tak zirytowanego i zmęczonego Harry'ego nie widziała od... nigdy go takiego nie widziała. Widzi jak bieleją mu kłykcie od zaciskania palców na kierownicy samochodu.
   "Mała dziewczynko", pobrzmiewa jej w głowie. 
   Tak wczoraj nazwał ją... 
   - Zayn. Zayn mnie uderzył. - wysapuje na jednym, słabym tchu.
   Potem wszystko zaczyna dziać się szybko. 
   Harry hamuje gwałtownie, a Sierrą szarpie tak mocno, że aż czuje, jak coś przeskakuje jej w karku. Z jej ust wydobywa się cichy jęk. Silnik krztusi się i gaśnie. Z tyłu samochodu słychać głośne klaksony kilku kierowców jadących za nimi. Wymijają ich, wykrzykując coś gniewnie przez uchylone okna. 
   "Coś" to znaczy przekleństwa, które gorszą nawet Sierrę, która nie często przebiera w słowach.
   - Jak to "Zayn mnie uderzył"? - głos chłopaka jest groteskowo spokojny. Tak spokojny, że Sierra czuje dreszcze przebiegający po całej długości jej pleców. Do tego ten jego wzrok wbity w nieokreślony punkt za szybą samochodu.
   Dziewczyna przełyka ślinę. Czuje, jakby jej usta nagle wypełniły się wiórem.
   - On... on był pijany... Nie wiem co się stało, mieliśmy dzisiejszego ranka wylecieć... razem, na przerwę wiosenną, on... - dziewczyna plączę się, wbijając boleśnie paznokcie do wnętrza swoich rąk. 
   Kręci jej się w głowie. 
   Co tak właściwie do cholery się dzieje?
   Harry wyszarpuje się z pasa tak nagle, że dziewczyna drga niespokojnie. Wysiada pośpiesznie z samochodu, a zaniepokojona Sierra robi to samo, nie spoglądając nawet do tyłu, czy jakieś auto nie ma zamiaru ich wyminąć. 
   - Zabiję go! - wybucha Harry. Jego twarz przybiera szarą barwę. - Zatłukę. Powyrywam ręce i odetnę jaja.
   - Harry... - Sierra nagle czuje się wyczerpana. - Proszę, uspokój się...
   Nie odpowiada. Nie odzywa się ani słowem. Tylko podchodzi bliżej, przygląda jej się, a ona zastyga w bezruchu, z ustami pełnymi zdań, które chciałaby w tej chwili wypowiedzieć.
   Ale nie potrafi.
   Chłopak toczy walkę ze sobą. Jego zielone, zmęczone oczy pełne są wściekłości, frustracji, bezradności. 
   A po chwili dziwnego, niepokojącego ciepła.
   O.
   Boże. 
   Jaki on jest potwornie pociągający.
   Wyrzuty sumienia ciążą na niej, a ona nawet nie potrafi się poruszyć. Zaprotestować. Odejść.
   Jak to możliwe, że ona tego pragnie.
   Jego napięcie nagle gdzieś się rozprasza, jego spojrzenie staje się głębokie, niespokojne, delikatnie.    Usta rozchylają się lekko. Sierra czuje, jak krew huczy w jej głowie. Zagląda w jej oczy tak intensywnie, po czym jego wzrok prześlizguje się po sinych śladach na jej policzku.
   Kątem oka Sierra zauważa, że jego dłoń drga, jakby miał ochotę wyciągnąć ją i dotknąć śladów na jej twarzy. Powstrzymuje się w ostatniej chwili.
   Wzdycha, a wszystkie emocje opadają ciężko na ich dwójkę.
   Sierra nagle czuje pragnienie zobaczenia w jego oczach ponownie tego dziewiętnastolatka, którym był rok temu. Silnego, szczęśliwego, z nadzieją. 
   Ma wrażenie, że to wszystko opuściło go w chwili, kiedy byli razem w szpitalu.
   Kiedy Hope umarła.
   Chłopak przeczesuje swoje za długie włosy.
   - Chodźmy do samochodu. Zostało nam jeszcze 20 minut drogi. - mówi i posyła jej delikatny uśmiech.
   Dziewczyna kiwa głową i zajmuje swoje miejsce na siedzeniu pasażera. 
   Harry odpala silnik, a samochód rusza.
   - Twoi rodzice. - mówi Harry. - Będą się martwić.
   - Nie będą. - opowiada mu dziewczyna, wspierając głowę ręką opartą na szybie samochodu. Harry spogląda na nią zaskoczony. - Są pewni, że jestem we Włoszech z Zaynem. Wystarczy, że wyślę im SMS z wiadomością, że jestem już w hotelu.
   - Myślisz, że on im nic nie powie? - pyta zaniepokojony.
   - Po pierwsze, mam 18 lat. Legalnie mogę jeździć tam, gdzie mi się tylko podoba, Harry. - wzdycha. - Po drugie, jestem pewna, że im nie powie.
   Naprawdę, jest przekonana o tym, że Zayn będzie siedział cicho.
   Może wszystko między nimi runęło jak domek z kart, ale Zayn jest jedyną osobą, która zrozumie, że Sierra potrzebuje teraz czasu.
   Czasu, który ma spędzić z człowiekiem, który doprowadził ją do podobnego stanu psychicznego, zaledwie półtora roku.
   A mówią, że nie powinno wchodzić się dwa razy do tej samej rzeki. 

***

   - Jesteśmy na miejscu. - oznajmia Harry, parkując samochód pomiędzy kilkoma zieleniącymi się drzewami.
   - To znaczy gdzie? - pyta Sierra spoglądając ciekawsko przez okno na śliczny, zadbany domek na obrzeżach lasu. Białe otynkowane ściany, ogromne okna, dach pokryty uroczymi, czerwonymi dachówkami. Po drugiej stronie jest jezioro. Ogromne, niebieskie jezioro z jednej strony otoczone wodnymi roślinami, z drugiej ścianą wysokich drzew.
   Spodziewała się wszystkiego. Drogiego hotelu, lotniska, obskurnego baru, domu  Harry'ego w Holmes Chapel, apartamentu na szycie wieżowca z widokiem na miasto, piwnicy jednego z dziwnych znajomych chłopaka. 
   Ale nie domku nad jeziorem. 
   Harry nie odpowiada na jej pytanie. Zostawia ją w samochodzie, obserwującą jak zaczarowana słońce chowające się za olbrzymie drzewa. Chłopak wyciąga część siatek z bagażnika i podchodzi do jej drzwi, zasłaniając jej widok i pukając w szybę samochodu.
   - Pomożesz mi czy nie? - pyta i rusza w stronę wejścia do domku.
   Sierra otrząsa się i wyskakuje szybko z samochodu, łapie za rączki siatek i zatrzaskuje bagażnik. Wspina się na drewniany ganek i staje koło Harry'ego.
   Chłopak zdążył już wygrzebać z kieszeni klucz i otwiera drzwi do domku. Sierra pośpiesznie depcze mu po piętach i uważnie rozgląda po wnętrzu. Ładnie urządzone, bardzo w stylu Harry'ego. 
   Jasne, z ograniczoną ilością ścian. Jest tu salon z kanapą i kilkoma fotelami, drewniany stolik na kawę, puchaty dywan i kamienny kominek w miejscu gdzie powinien znajdować się telewizor. Na jednej ścianie (zaraz obok ogromnego okna z widokiem na las) piętrzyły się poukładane w stosy książki. Mnóstwo książek. Z podniszczonymi okładkami jak i lśniącymi, nowymi.
   Obok jest aneks kuchenny, drewniany, jednak wyposażony w połyskujące metalem urządzenia kuchenne i dużą lodówkę. 
   Zajmujące najwięcej miejsca, jak i robiące największe wrażenie, są schody z surowych, ciemnych desek. Kręcą się, piętrząc w górę i aż zachęcają do zobaczenia tego, co kryje się na piętrze. Sierra praktycznie słyszy skrzypienie, które wydawałyby, gdyby zaczęła się po nich wspinać.
   - Jesteś głodna? - pyta Harry wykładając prowiant z foliowych reklamówek. 
   Dziewczyna kiwa głową. 
   - Zrobię spaghetti. - Chłopak unosi głowę i uśmiecha się do niej lekko. - Idź na górę, umyj się i przebierz. W szafie są jakieś ubrania, bierz co chcesz. - Macha ręką, zbywając ją i otwiera szafkę w poszukiwaniu potrzebnych mu przyrządów.
   Sierra czuje, że Harry chce zostać sam. Szanuje to. Odwraca się, zastanawiając się jak odnajdzie na piętrze garderobę chłopaka i łazienkę. Patrząc na rozmiary parteru, piętro musiało być równie ogromne, z dużą ilością pokoi. 
   Och, jak bardzo się myli.
   Staje u szczytu schodów i widzi otwartą przestrzeń. Dosłownie, całkowicie otwartą. Nie ma tu żadnych drzwi. Jedynie ogromny, gruby materac z tuzinem poduszek i starannie wyprasowaną narzutą. Obok niego stoi fotel ze stosikiem książek, trochę dalej drewniana szafa zajmująca dużą część ściany. Sierra staje na drewnianej podłodze i patrzy jak zaczarowana na okna osadzone w skośno opadającej ścianie. Zawsze marzyła o pokoju na poddaszu.
   Odwraca się ciekawa jak wygląda reszta pomieszczenia, a jej usta opadają w zdumieniu. Po drugiej stronie, kilka metrów kwadratowych podłogi jest pokrytych marmurowymi płytkami, na których środku umieszczona jest biała, wsparta na złotych nóżkach wanna. Obok piętrzą się poukładane w staranną kostkę puchate ręczniki.
   W życiu czegoś takiego nie widziała.
   Cóż, chyba zapomniała, że Harry jest milionerem.
   Ku jej zdziwieniu, płytki okazują się ciepłe. No tak, ogrzewanie podłogowe. 
   Zakłopotana nie ma pojęcia co ze sobą zrobić. Z jednej strony ma ogromną ochotę na ciepłą kąpiel w pianie, z drugiej strony, gdyby Harry'emu wpadło do głowy przyjść tutaj i...
   Sierra potrząsa głową. Sam kazał jej wziąć kąpiel, przecież świetnie zdaje sobie sprawę, jak wygląda piętro.
   Wzdycha i podchodzi do szafy, otwiera ją i zauważa aż pedantycznie poukładane ubrania chłopaka. Ręką delikatnie przejeżdża po materiałach, aż w końcu zatrzymuje się na znajomym wzorze. Ostrożnie wyciąga sweter z półki i rozkłada go.
   Ma rację. To sweter w którym Harry kiedyś bardzo często chodził. Ciepły i dostatecznie długi, żeby mógł służyć jej za sukienkę. Sięga jeszcze po jakieś skarpety i wraca do wanny, odkręcając kurek z gorącą wodą.
   Po około piętnastu minutach kąpieli zaczyna czuć smakowity zapach. Od rana nic nie jadła, więc ślinka mimowolnie napływa jej do ust. Wychodzi z wanny, wyciera się prędko ręcznikiem, wciąga na siebie nowe majtki, skarpetki i sweter. Schodzi prędko po schodach i widzi Harry'ego rozkładającego porcję na dwa talerze. 
   - Miałem cię właśnie wo... - milknie, kiedy widzi dziewczynę. Mierzy ją od skarpetek, które są tak duże, że czerwone pięty ma z tyłu kostek, przez za duży, wiszący na niej sweter do włosów związanych prowizorycznie bandanką, którą znalazła w szafie.
   - Coś nie tak? - pyta. - Mogę się iść przebrać w swoje rzeczy, jeżeli... 
   - Nie - odpowiada twardo. - Nie, nie ma takiej potrzeby. Siadaj, musisz coś zjeść.
    Zdziwiona Sierra unosi brwi, ale nic nie odpowiada. 
    Harry siada na ziemi przy stoliczku do kawy, a dziewczyna idzie w jego ślady. Praktycznie rzuca się na parujące jedzenie na białym talerzu.
   - Czyj to dom? - pyta Sierra z pełnymi ustami. 
   - Mój. - odpowiada. - Kupiłem go jakiś czas temu. 
   - Często tu przyjeżdżasz? - drąży temat dziewczyna.
   - Byłem tu dwa razu. - nie odrywa wzroku od talerza. - Raz, kiedy go kupowałem i drugi, kiedy po prostu musiałem odpocząć. 
   Sierra kiwa głową. 
   To świetne miejsce na odpoczynek.
   Kończą posiłek w ciszy. Nie wstają z podłogi, tylko opierają się o meble, rozkoszując pełnymi brzuchami i spokojem panującym wokoło.
   Sierra rozgląda się jeszcze raz uważniej po wnętrzu.
   - Nie ma tu ani jednego zegara. - to stwierdzenie, nie pytanie.
   Harry spogląda na nią.
   - Nie ma.
   - Ani lustra.
   Chłopak kręci głową.
   - To miejsce jest po to, żebym odpoczął, Sierro. Nie żebym zamartwiał się tym, jak szybko mija czas czy jak wyglądam. - odpowiada, jakby to było całkowicie normalne i oczywiste. 
   - I tak nigdy tego nie robisz. - mówi dziewczyna z uśmiechem.
   Harry parska. 
   - Mylisz się.
   Dziewczyna opiera wygodniej głowę o kanapę i przymyka oczy.
   I nagle uświadamia sobie, że dawno nie było jej tak dobrze, jak jest jej w tej chwili.

________________________________________________________________


Cześć i czołem,

Lubię ten rozdział, lubię domek nad jeziorem, lubię, kiedy mam czas na pisanie i lubię, kiedy to mi wychodzi.
Koniecznie dajcie mi znać, czy taki rozwój wydarzeń wam odpowiada, bardzo ładnie proszę.

Przesyłam uściski w te jesienne, deszczowe dni.
Cinna x

13 komentarzy:

  1. Czytając ten rozdział zauważyłam jak bardzo różnią się rozdziały z Harrym od tych z Zaynem.
    Serio, ja razem z tym rozdziałem wróciłam do poprzednich faz.
    I i sumie zrozumiałam tym, że Sierra MUSI być z Harrym. Po prostu musi, nie ma innej opcji.
    Najlepszy rozdział tej fazy jak dotąd.

    Chcę więcej Sierry i Zayna <33

    Kocham i czekam na nn ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. lubię kiedy dodajesz rozdział, również lubię domek nad jeziorem lubię Harry'ego, lubię Sierrę, lubie Harry'ego i Sierrę, lubię to, że jestem z tym opowiadaniem długo i lubię oczywiście ciebie, wspaniała cinno.

    z zapartym tchem czekam na dalszy ciąg bo, pozwól, że sparafrazuję "dawno nie było mi tak dobrze, jak jest jej w tej chwili; po przeczytaniu tego rozdziału"
    ily

    @HeroHarreh

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze jak czytam twój rozdział czuję się dziwnie. Wstrzymuje oddech i napinam mięśnie. Mimo że nic się nie dzieje wyczuwam strach w powietrzu.To opowiadanie jest specyficzne.Jak są dobre chwile kiedy bohaterowie się śmieją,spotykają ale zarówno jak płaczą czy drżą cały czas zachowują się jak zwierzęta w klatce.Strach,dezorientacja,spięcie. Nie wiem jak to wytłumaczyć zawsze odczuwam silnie te emocje.ale to dobrze dzięki temu twoje opowiadanie jest wyjątkowe.czekam na następny rozdział :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku rozdziału czułam się strasznie dziwnie. Mimo że wiedziałam, że to opis Harry'ego moje myśli kierowały się w stronę Zayna. Ten rozdział powoduje, że chce wiecej, wiecej i więcej. Jak narkotyk. Jak sława. Coś w tym wszystkim mnie magnetyzuje mnie i przyciąga za każdym razem gdy dodajesz rozdział. I pewnie dużo osób Ci to już pisało, ale odwaliłaś kawał dobrej roboty. Wszystko jest takie niesamowite. Począwszy od pierwszej dużej litery do ostatniej kropki. Uwielbiam wzmiankę o lustrach i zegarach. Czytam ją i czytam wkoło. Magiczne zdania. Na samą myśl o Sierrze moje serce sie kurczy, bo bohaterka niesamowita.
    Tak pięknie opisałaś całą scenerie, że aż serce mi sie ścisnęło. Rozdział wręcz idealny. Naprawdę warto czekać. Lubie tu zaglądać. Nawet od tak, nawet gdy nic nowego sie nie ponawia. Po prostu siedzę tu sobie i oglądam wszystko. Kazdy szczegół. Lubie tu zaglądać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam ochotę się rozpłakać, a uwierz mi od dawno żaden Fanfc, żaden film, czy serial nie sprawił bym chciała płakać. Nigdy nie shippowałam Zayna i Sierrę, więc ten rozdział był dla mnie cudowny. Mam nadzieję, że Harry ani razu nie pomyśli o swojej narzeczonej, kiedy tuż przy boku ma miłość swojego życia.
    Jejku, jaki ten komentarz poetycki się robi.
    Chcę Ci tylko powiedzieć, że uwielbiam to opowiadanie, uwielbiam tych bohaterów, uwielbiam Twój styl pisania i również uwielbiam ten domek nad jeziorem.
    Kocham, całuję i pozdrawiam, Fiddy xoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. Ktoś wspomniał w komentarzu, że widzi różnicę w rozdziałach z Zaynem i w rozdziałach z Harrym. Całkowicie się zgadzam, też to widzę. Wcześniej nienawidziłam Harry`ego, ale... Kurde, przeszło mi już, no. Mimo, że stał się zupełnie innym, trochę pochrzanionym człowiekiem, wciąż go lubię. Do końca nie wiem za co, ale lubię.
    Bałam się jego reakcji na wieść, że to Zayn uderzył Sierrę, serio. Ale nie było tak źle jak myślałam. Dobrze, że zgodził się zabrać ją ze sobą. Biedna teraz nie wie pewnie co robić. Mam nadzieję, że ten czas spędzony z Harrym jej pomoże. No i oczywiście czekam na rozwój wydarzeń między tą dwójką, bo od zawsze ich uwielbiałam i zawsze będę ich uwielbiała. Są perfekcyjni razem.
    Życzę dużo weny i oby więcej takich cudownych rozdziałów. Pozdrawiam ciepło! x

    Zapraszam do siebie w wolnej chwili: Your perfect imperfections

    OdpowiedzUsuń
  7. Najpierw czas na ogólne wrażenie po, jak też już w trakcie czytania rozdziału: TO JEST TAKIE ASHNJCHDFBGVJJSNCJDIEGH! :D

    Ten rozdział... naprawdę mi się podoba,śmiem twierdzić- ba! jestem pewna!- że jest on nawet lepszy od poprzedniego! Przebiłaś sama siebie. ;) :D
    Najbardziej chyba podobała mi się scena, kiedy Harry chciał "Zabić go. Zatłuc. Powyrywać ręce i odciąć jaja" xD Ale nie dlatego, że ten tekst trochę mnie rozśmieszył (w całej powadze sytuacji, był jak najbardziej na miejscu), tylko dlatego, że pokazuje troskę Harrego o Sierrę, która gdzieś tam jest, w środku, schowana, dobrze ukryta, ale JEST. I to mnie bardzo cieszy.
    Jako, że rozdział jest rozdziałem "Hierry" całkowicie przerzucam się teraz na bycie Hierra-shipper. xD Hazza był w tym rozdziale... trochę taki jak dawniej, tzn. widać gołym okiem- wydoroślał i spoważniał, ale to nadal ten troskliwy, troszkę porywczy Hazza. :) Tak ja pisałam już poprzednio- mimo tego, że stał się taki, to i tak ci automatycznie żal człowieka, bo jest taki dlatego, że COŚ się stało (a my już wiemy co). To wszystko go po prostu przygniotło.
    Jestem ciekawa, co teraz zrobi Sierra? Z jednej strony pojechała z Hazzą, ale z drugiej jest jeszcze Zayn (moje serce Zierra-shipper w tym momencie krzyczy: "WRACAJ DO NIEGO", ale druga strona- ta Hierra-shipper mówi: "SPADAJ, TERAZ NASZ CZAS!" xD :D- wiem, to brzmi troszkę jak taka psychodela, ale to idealnie określa moje emocje po przeczytaniu rozdziału xD ).
    Uwielbiam czytać Twoje rozdziały, bo zawsze dostarczają mi tylu emocji, że wohoho! :D
    Będę wyczekiwać kolejnego rozdziału! Życzę duuużo weny i duuuuuużo czasu na pisanie! ;)
    Pozdrawiam serdecznie,
    Kasia
    PS. Mi tam jesienna pogoda nie przeszkadza. Tylko żeby już była jedna przez jakiś czas, bo te "huśtawki pogodowe" doprowadzają człowieka do szału. -,-'
    Do następnego rozdziału! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały, najlepszy, kocham i czekam <33

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdecydowanie najlepszy rozdział w tej fazie.
    Chcę więcej Sierry i Hazzy <33

    OdpowiedzUsuń

  10. Pojawiam się tak późno z komentarzem, że aż mi głupio.. Przepraszam Cię najmocniej, ale jak zawsze tłumaczę się niestety brakiem czasu..
    Rozdział bardzo mi umilil niedzielny poranek. Tak spokojne i lekkie rozdziały, z Hierra w roli głównej mogłabym czytać w nieskończoność!
    Jestem bardzo wdzięczna Harry'emu, że nie olal tego feralnego wieczoru Sierry tylko wziął ją pod swoje skrzydła. Styles jest jaki jest, ale można zawsze na niego liczyć. Dla mnie jest naprawdę dobrym człowiekiem. Nie tylko w opowiadaniach, ale także w prawdziwym życiu.
    Dobrze, że dziewczyna wyjawiła mu co się wydarzyło. Wcale nie dziwi mnie jego reakcja. Sama mam ochotę zabić Zayn'a za to co zrobił. Mógłby się chociaż odezwać i przeprosić za to jak wobec niej się zachował.
    Pomysł z domkiem nad jeziorem, by niczym się nie martwić, bardzo mi się spodobal i sama chciałabym znaleźć się w takim miejscu i to zapewne nie jeden raz.
    Mam nadzieję, że Harry pomoże przetrwać jej te trudne chwile i nieco się do siebie zbliża. Bardzo bym chciała, aby znów byli ze sobą.
    Uwielbiam soundtrack jaki wybrałas!
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!
    Życzę weny oraz czasu!
    Pozdrawiam, @youmakememad96 .xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Opowiadanie jest super. Przez niesamowicie i w ogóle masz talent. Powinnaś napisać książkę ;) na pewno chętnie bym ją przeczytała. Wygląda na to że jestem jedyna ale osobiście wolę Sierrę z Zaynem niż z Harrym. Czekam niecierpliwie na kolejny.
    ~ Misia

    OdpowiedzUsuń

  12. Coś wspaniałego <33

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K