niedziela, 28 września 2014

Faza trzecia: Rozdział 12

 "I całą noc do rana i w dzień
opowiadałbyś mi
Co u ciebie, a u mnie nie"
- Marcelina "Karmelove"

(kiedy muzyka się skończy - włącz jeszcze raz)

   Sierra podnosi się z głębokim oddechem. Pot leje się po jej czole, jak gdyby przebiegła maraton przez sen.
   Sen.
   Dokładnie, Sierro. To był tylko sen.
   Oddycha z ulgą, kiedy wyczuwa dłonią ciało Zayna, kilka centymetrów od jej. Czuje, że drży.
Kiedy wreszcie się uspokaja, oblewa ją nagłe poczucie winy. Zagryza wargę i powtarza sobie w myślach, że nic takiego się nie przydarzyło, a to był tylko SEN. Bardzo realistyczny sen.
   Kładzie się ponownie do łóżka, lecz po kilku sekundach uświadamia sobie, że już nie da rady zasnąć. Zerka na spokojną sylwetkę swojego chłopaka i po chwili wahania pochyla się i całuje go w miękkie usta. Jest taki opanowany i uroczy, kiedy śpi. Chłopak mamrocze coś cicho nie otwierając nawet oczu i chwilę wierci się w łóżku. Sierra nie jest pewna, ale wydaje jej się, że słyszy "Kocham cię" i swoje imię. Zagryza wargę i ześlizguje się z łóżka. Na palcach podchodzi do swojej sypialni i przykłada ucho do drzwi. Ze środka wydobywają się głośne, męskie chrapnięcia.
   Sierra wchodzi do łazienki umyć zęby. Nie patrzy na siebie w lustrze. Nienawidzi swojej bladości i cieni pod oczami, które zapewne po takiej nocy zdobią jej twarz. Zerka na zegar; 9.00. Wypluwa pastę i przemywa usta i twarz.
   Kiedy jest na dole, cichutko zagląda do salonu. Pusto. Kanapa złożona, pościel poukłada w kosteczkę obok. Dotrzymał obietnicy.
   Zaciska szczękę. Nie dopuszcza do siebie nawet myśli o tym, że mogłoby być jej z tego powodu źle.
   Wchodzi do kuchni i ze zdziwieniem zauważa, że ktoś pomył naczynia z wczorajszej kolacji.
Marszczy brwi i zagląda do śmietnika pod zlewem w poszukiwaniu porcelanowego talerza, który rozbiła wczorajszej nocy.
   Ktoś wyniósł śmieci.
   Sierrę ogarnia złość. Wyglądało to, jakby On próbował pozbyć się dowodów. Jakby miał poczucie winy za to co powiedział wczorajszego wieczora.
   O cholera.
   Teraz ona czuje poczucie winy za to, co powiedział jej wczorajszego wieczora. I za to ile wypiła. I za to, co prawie stało się w tej kuchni. I za to co ona mu powiedziała. I za ten durny, niedorzeczny sen.
   Idzie do przedsionka, zarzuca na siebie swój ciepły, czarny płaszcz, przetrząsając atłasowe kieszenie. Jedną ręką wkłada między usta papierosa, a drugą zatrzaskuje za sobą drzwi.
   Powiew lodowatego chłodu praktycznie momentalnie smaga ją po odkrytych nogach i twarzy, lecz Sierra ignoruje niekomfortowe uczucie. Odpala papierosa.
   A potem następnego i jeszcze jednego.
   Robi to, aż nie słyszy, że ktoś z jej gości się obudził.

3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ

   Siedzę i gapię się na kartkę przede mną. Nic nie wpada mi do głowy. Spóźniam się z wysłaniem tekstu do wytwórni już piąty dzień, ale ten przeklęty tekst za cholerę nie chce wpaść mi do głowy. Gniotę kartkę ze wściekłością i ciskam nią przez cały pokój.
   - Wszystko w porządku? - odwracam się i zauważam Alexę stojącą w drzwiach i przyglądającej mi się z troską. Gniew praktycznie od razu odchodzi w niepamięć. Nawet ta durna piosenka i masa innych rzeczy, które mam obecnie na głowie. Włącznie z dzisiejszym koncertem, który będzie nagrywany.
   Przywołuję ją gestem i zamiast odpowiedzieć, pociągam ją za dłoń. Alexa pozwala mi usadowić ją na moich kolanach z pytaniem w oczach. Zanim zdąża cokolwiek powiedzieć, przyciągam ją jeszcze bliżej i całuję. Alexa wydaje cichy, zadowolony dźwięk i chwyta tył mojej koszulki, wkładając dłoń pod nią, a jej zimne palce, suną ścieżkę wzdłuż mojego kręgosłupa. Przypiera mnie, ściskając pomiędzy oparciem kanapy, a własnym ciałem. 
   - Wszystko w porządku. - mówię, ciągle mając usta przy jej wargach. Patrzę na jej twarz. Jest piękna. Odgarniam jej ciemne włosy za ucho. Przy niej staję się spokojny. - Poczekaj chwilkę. 
   Wracam sekundę później z butelką brandy i dwoma szklankami. Siadam na kanapie. Jestem w naszym salonie w Londynie, w kominku strzela palące się drewno, a koło mnie siedzi moja narzeczona. Jestem szczęśliwy.
   Nalewam brandy do szklanek. Alexa jest bardzo podekscytowana, co jest dziwne bo zwykle jest cholernie opanowana i spokojna. Nie przestaje gadać o tym, jak kocha ogień i jak chciałaby zamieszkać na stałe w Nowym Jorku i tam wziąć ślub. Unoszę brwi. Alexa nigdy nie mówi o takich rzeczach.
   - Więc weźmiemy ślub w Nowym Jorku. - mówię i całuję ją w dłoń na której nosi pierścionek, który dostała ode mnie w dniu, kiedy poprosiłem ją o rękę. Śmieje się cicho, a jej oczy świecą się w blasku kominka. Podaje jej szklankę brandy i sam upijam łyk z mojej. Alexa praktycznie od razu odkłada trunek i nastawia płytę The Rascals, którą dostała ode mnie na urodziny. Od kilku miesięcy próbuje mnie do nich przekonać, więc w końcu zacząłem udawać, że lubię ich brzmienie.
   Zbliża się do mnie tanecznym krokiem i nalewa kolejną porcję brandy do mojej szklanki. Alexa przekłada nogi przez moje i kładzie rękę na karku, wplątując palce w moje włosy.
   - I jak podoba ci się płyta? 
   - Jest świetna. - kłamię. Upijam łyk brandy.
   W tym momencie czuję jej rękę. Zaczyna sunąć nią od mojego kolana w górę, muskając udo. Chwilę później zdejmuje ze mnie nogi i siada mi na ponownie na kolanach, zwrócona twarzą do mnie. Patrzy mi prosto w oczy, a jej twarz płonie i wygląda jakoś inaczej. Uśmiecham się i mruczę, kiedy pochyla się i zaczyna całować moją szyję i uszy, sunąc w stronę ust. Wszystko gdzieś odpływa. Przesuwam dłońmi w górę po jej swetrze, a sekundę później już zaczynam muskać koronkę jej stanika.
   Chwilę potem lądujemy na podłodze. Kiedy zaczynam rozpinać jej spodnie, zaciska dłonie na moich rękach, a ja spoglądam na nią pytająco. 
   - Harry... 

***

   - Do zobaczenia, dziewczyny! - krzyczy Sierra do koleżanek z drużyny, zamykając drzwi szatni po wieczornym treningu. Wsiada za kierownicę swojego nowiutkiego auta, rzuca torbę na fotel pasażera i oddycha głęboko, opierając się o wygodne siedzenie. 
   Właśnie kończy się ostatni dzień szkolny i zaczyna pierwszy dzień Przerwy Wiosennej. 
   Sierra odpala silnik i wyjeżdża na główną drogę.
   Do tego jej chłopak wrócił wczoraj z trasy i mieli spędzić ze sobą cudowne dwa tygodnie w górach we Włoszech. Całkowicie sami. Zupełnie jak rok temu, z jedną różnicą. Za kilka dni mają swoją pierwszą rocznicę.
   Jest już grubo po 22, kiedy wreszcie podjeżdża pod nowe mieszkanie Zayna, które znajduje się na najlepiej strzeżonym osiedlu chyba w całym Londynie.
   Mieszkanie chłopaka wygląda minimalistycznie, z białymi kanapami, ciemnymi stołami i sztywnymi czarno-białymi zdjęciami na ścianach. Zaczyna się czuć coraz bardziej luźno w tym miejscu, jak w domu. Pachnie tu rzeczami, które przypominały jej zapach Zayna: pizza, woda kolońska i spalony cukier.
   Nie jest zdziwiona, że nie ma go jeszcze w domu. Ich próby przeciągały się niekiedy o kilka godzin.
   Siada na kanapie i przypomina sobie jak Zayn dwa miesiące temu przyprowadził ją do świeżo zakupionego mieszkania i kiedy całowali się na tej właśnie kanapie, wyszeptał prost w jej usta, że jeszcze rok i zamieszka tu z nim. Sierra nic nie odpowiedziała, ale poczuła miliony delikatnych, trzepoczących radośnie skrzydełek motyli, gdzieś w dole swojego brzucha. Była wtedy taka szczęśliwa.
   Zerka na kąt salonu, gdzie stoją przygotowane już walizki. Mieli wyjechać nad samym ranem, żeby uniknąć wszystkich korków i zdążyć przed odprawą ich samolotu. Uśmiecha się do biletów leżących na stoliku.
   Dziewczyna wchodzi do kuchni i zagląda do ogromnej lodówki. Z westchnieniem zauważa, że jest praktycznie pusta. Czyli nici z domowej kolacji. Wyciąga z kieszeni telefon i wybiera jego numer. Ze zdziwieniem spogląda na ekran, kiedy po kilku sygnałach słyszy pikanie informujące ją o tym, że się rozłączył. Pewnie ciągle jest na próbie. Sierra zaparza sobie herbatę i ziewa przeciągle. Jest wyczerpana po dwugodzinnym treningu. Przenosi się na wygodną kanapę i zanim zdąża nawet pomyśleć o włączeniu telewizora, jej oczy same się zamykają.

***

   Dziwne skrobanie, chrzęst zamka. Sierra leniwie unosi powieki. Jeszcze jeden chrzęst, ciche szuranie świadczące o otwieranych drzwiach. Ciężkie kroki, drzwi się zatrzaskują. 
   W pokoju panują grobowe ciemności. Dziewczyna siada na krawędzi kanapy i mrużąc oczy, zerka na luminescencyjny wyświetlacz jej nowego zegarka. 3:01.
   - Zayn? - wychrypuje cicho zaspanym głosem. -  Jest środek nocy.
   Nagle słyszy rumor, coś przewraca się i uderza o panele, sekundę później słychać niewyraźne przekleństwo. Sierra zrywa się z kanapy i włącza główną lampę.
   - Kurwa mać! - tym razem przekleństwo nie jest takie niewyraźne jak wcześniej. 
   - Z-Zayn? - dziewczyna nie widzi za dobrze, oślepiona przez ogromną lampę. Chłopak opiera się o ścianę, chwiejąc się nieznacznie koło przewróconych walizek. Jedna otworzyła się, a cała jej zawartość rozsypała wokół. - Wszystko dobrze? - pyta zaniepokojona i robi kilka kroków w jego stronę. 
   - Nie zbliżaj się! - mamrocze, wyciągając rękę w jej stronę. Wygląda jakoś dziwnie. Kilka guzików koszuli ma rozpiętych, rozwiązane sznurówki wojskowych butów, włosy w nieładzie i jeszcze to, jak chwieje się, szukając oparcia wokół...
   - O mój boże... - szepcze nie dowierzając. - Zayn, jesteś pijany
   - Gówno ci do tego - mówi plączącym się językiem. Sierra nie umie złapać oddechu.
   To co rozgrywa się przed jej oczami nie może być prawdą.
   Ten etap mieli już przecież dawno za sobą.
   W momencie, kiedy Zayn chwieje się tak bardzo, że dziewczynie wydaje się, że za sekundę uderzy głową o ostry kant półki obok, odruchowo robi kilka kroków, wyciągając w jego stronę ręce i łapiąc go za nadgarstek. 
   Chłopak momentalnie odzyskuje równowagę i strzepuje niezdarnie jej dłoń.
   - Powiedziałem, że gówno ci do tego! - wrzeszczy, a Sierra cofa się kilka kroków do tyłu ze zdziwieniem malującym się na jej twarzy. Chłopak przechodzi przez pokój, kapiąc przy okazji w otwartą walizkę i posyłając w jej stronę wiązankę przekleństw.
   Sierra otrząsa się z szoku i podąża za chłopakiem.
   - Zayn... Zayn, cholera, poczekaj chwilę! - krzyczy za nim ze ściśniętym gardłem. Wreszcie odwraca się i spogląda na nią z góry zaszklonymi, pełnymi goryczy oczami. Przeszywa ją dreszcz. 
   - Czego chcesz? - pogarda aż spływa z jego słów.
   - Chcę wiedzieć czemu... czemu jesteś pijany. - zaciska zęby, a chłopak wybucha głośnym śmiechem. 
   - A co, mamusiu? Mi już nic nie należy się od życia? Hm? Nie mogę od czasu iść do baru i się napić jak normalny facet? A może tylko tobie należy się trochę zabawy w życiu, co? - podczas wypowiadania tych słów, pogardliwy uśmieszek nie znikał z jego twarzy. Sierrze robi się niedobrze od smrodu alkoholu, którym jej chłopak jest przesiąknięty. 
   - O czym ty do cholery mówisz? - pyta słabym głosem.
   - Przecież, dobrze, kurwa, wiesz. - odpowiada jej, tym razem opanowanym tonem. - Powiedz mi tylko, jak udało ci się oszukiwać mnie przez tyle czasu? - jego głos zmienia się diametralnie. Nie jest już aż do szpiku przesiąknięty pogardą, lecz słychać z nim... smutek. Zranienie. 
   - Ja naprawdę nie mam pojęcia o czym ty... - nim zdąża skończyć zdanie, Zayn niezdarnie wygrzebuje z kieszeni jeansów pogięty wycinek gazety i rzuca go w stronę dziewczyny. Sierra spogląda w jego oczy, ściskając w ręku papierek. Nie patrzy na nią. Wlepia wzrok w strzępek w jej dłoniach, zaciskając szczękę. 
   - No dalej, zobacz. Daj znać, jak cię wreszcie olśni. - mówi i odwraca się do niej, sunąc wzdłuż ściany, ciągle chwiejąc się na nogach. 
   Sierra ze ściśniętym gardłem rozkłada papierek. Prostuje go w dłoniach i przygląda mu się uważnie.
   Nagle każdy mięsień, każde ścięgno jej ciała napina się i zawiązuje w supeł. Czuje, jak te węzły zawiązują jej się na kręgosłupie. Nie rusza się na centymetr. Nie oddycha.
   Zdjęcie to wycinek z jakiegoś taniego szmatławca. Zrobione zostało w dzień jej imprezy urodzinowej. A raczej zaraz po zakończeniu imprezy.
   Zdjęcie przedstawia ją i Harry'ego wsiadających do tej samej taksówki.
   Do jej mózgu dochodzi nagle setka różnych obrazów z tej nocy. Pamięta Harry'ego. Pamięta ich taniec. Pamięta jak wyszli na zewnątrz, palili papierosy. Ich rozmowy odbijają się jedynie echem w jej głowie. Była pijana. Pamięta, jak zaproponował jej, że odwiezie ją do domu. Zamówił taksówkę, wsiedli do samochodu i siedzieli po dwóch przeciwnych stronach tylnej kanapy, oboje patrząc w swoja okna. Dojechali na jej osiedle, zamienili kilka słów i po prostu wróciła do swojego domu. 
   Nie sądziła, że ktoś robił im wtedy zdjęcia. Przecież... przecież klub miał opłaconą ochronę zapewniającą, że żadne paparazzi... Czemu właściwie dopiero teraz? Jak do cholery ma to wszystko wytłumaczyć?
   Dlaczego cały świat wali jej się zawsze wtedy, kiedy ma przekonanie, że wszystko idzie zgodnie z planem?
   Jutro to zdjęcie będzie w każdej gazecie, na każdej stronie internetowej i na ustach każdej wypindrzonej prezenterki telewizyjnej. 
   - Zayn! - Sierra zgniata papierek i wciska go do kieszeni spodni. Oczy pieką ją i czuje, że zaraz się rozpłacze. - Zayn, proszę... 
   - Co, pamięć ci się odświeżyła? - pyta, ze ściśniętym ze wściekłości gardłem. - Nie spodziewałaś się, że ktoś mógłby wam robić zdjęcia, co?
   - Daj mi wyjaśnić... - zaczyna rozpaczliwie.
   - Błagam, zamknij się już. - mamrocze z przymkniętymi oczami, to zaciskając, to luzując palce rąk.
   - Ja... ja nawet nie wiem, jak ci to wyjaśnić, błagam Zayn, proszę, musisz mi dać wytłumaczyć... ja nic z nim... my nie... - łzy spływają po jej policzkach ciurkiem. Łapie go rozpaczliwym gestem za dłonie, a on ni stąd, ni zowąd zaciska ręce na jej nadgarstkach i przyciska do ściany. Dziewczyna piszczy z zaskoczenia i z bólu, kiedy uderza tyłem głowy o pachnącą jeszcze świeżą farbą powłokę. 
   Zayn ściska boleśnie jej nadgarstki i przyciska biodra do ściany swoim ciałem. Cuchnie od niego alkoholem. 
   - Powiedz mi, skarbie, w czym on jest lepszy ode mnie, co? - bełkocze, chuchając na jej twarz zapachem wódki. Sierrze robi się słabo. - Mów, cholera! 
   - Zayn, t-to boli... - zaciąga się powietrzem. - Jesteś pijany, proszę porozmawiajmy rano i...
   - Ból to część życia. Jeśli boli, to znaczy, że żyjesz. Pogódź się z tym, mała dziewczynko. - mówi i przyciska usta do jej ust. Sierra, kiedy tylko czuje, że Zayn poluźnia uścisk jej nadgarstków wyszarpuje ręce spod jego palców, przyciska je do jego klatki piersiowej i z całej siły odpycha. Pijany chłopak zatacza się do tyłu, umożliwiając jej drogę ucieczki. Kiedy już prawie jest w kuchni, Zayn w ostatnim momencie łapie ją za nadgarstek, a kiedy Sierra odwraca się, aby coś powiedzieć, nagle jej prawą część twarzy zalewa piekące swędzenie. Kilka sekund później zamienia się w potworny ból. 
   Czas jakby zatrzymuje się w miejscu. Do Sierry długo nie dochodzi to, co właściwie się stało, dopóki, jakby zza mgły, zaczyna słyszeć głos Zayna.
- ... boże, Sierro... przepraszam, ja... ja, nie... to nie miało... - plącze się, patrząc w jej oczy. 
   Jego ręka jest ciągle uniesiona. Dziewczyna robi kilka kroków do tyłu i czuje, jak po jej policzkach zaczyna spływać nowa porcja łez. Zaczyna też drgać jej warga. 
   Zayn robi krok do przodu.
   - Nie - charczy dziewczyna. - N-nie zbliżaj się, proszę.
   - Sierro... księżniczko, wiesz, że ja nigdy...
   - Za późno, Zayn. - zaczyna naprawdę płakać. Ból rozsadza jej policzek.
   - Sierra... - kiedy Zayn ponownie przybliża się do niej, dziewczyna instynktownie puszcza się biegiem przez całe mieszkanie, zatrzaskuje drzwi i w panicznej rozpaczy zsuwa się wzdłuż ściany zamykającej się windy.

***

   Wychodzę z samochodu, nawet nie zawracając sobie głowy zatrzaśnięciem drzwi. Ściskam w ręku długą, giętką rurkę i kawałek grubego materiału. Silnik jest włączony i mruczy cicho, kiedy klękam zaraz koło rury wydechowej. Owijam kawałkiem materiału końcówkę rurki i wciskam ją do rury. Drugi koniec wkładam między szybę, a ramę okna od strony pasażera i zasuwam szkło, tak aby rurka była nieruchoma, a szpara jak najmniejsza.
   Wsiadam do samochodu i usadawiam się wygodnie. Do odtwarzacza wkładam wcześniej przygotowaną płytę Kodaline i zamykam oczy.
   Czy myślę o czymś konkretnym? 
   Staram się nie.
   Nie chcę się z nikim żegnać, nie mam takiej potrzeby. Potrzebuję spokoju i miałem go za kilka minut dostać.
   Byłem gotowy go osiągnąć.
   Po prostu wsłuchuję się w słowa piosenki i podśpiewuję ją cicho pod nosem. 
   Ni stąd, ni zowąd dopada mnie niesamowity atak śmiechu.
   - Widzisz, Hope? Wiedziałem, że to kiedyś nastąpi. Miałem to przeczucie, w momencie, kiedy cię poznałem. Po prostu to odwlekałaś, skarbie. - uśmiecham się do siebie pod nosem i zatapiam w miękkim fotelu samochodu.
   Z minuty na minutę, pogrążam się w coraz błogim stanie. Czemu ludzie mówią, że umieranie to okropne uczucie?
- Wiesz, Hope, co jest najśmieszniejsze w ludziach? Zawsze myślą na odwrót. Tracą wszystko by zdobyć sławę, potem tracą sławę by odzyskać wszytko. Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli. 
   Zaczyna kręcić mi się w głowie. Uchylam powieki, a kolorowe plamki migają mi przed oczami.
   Coś wibruje i zaczyna grać w mojej kieszeni. Ręka na początku odmawia mi posłuszeństwa, lecz kiedy irytujący dźwięk, zakłócający idealną linię melodyczną piosenki nie cichnie, zmuszam się, żeby wyciągnąć telefon. 
   - Halo? - pytam z uśmiechem na ustach, po czym kilkakrotnie kaszlę. - S-Sierro? Nie mogę teraz... Jestem trochę zajęty. - Irytuję się. - Coś się stało? Nie jestem trochę w stanie... Nie możesz wziąć taksówki?... Czy ty do cholery płaczesz? Ja... Na jakiej ulicy jesteś? Ja... Będę tam. Daj mi piętnaście minut.
   Rozłączam się i uderzam  z cichym jękiem głową o oparcie. Dwie sekundy później otwieram drzwi i przewraca się na chodnik, wybuchając śmiechem i zanosząc się kaszlem.
   - Hope, jestem najgorszym samobójcą na całym świecie.

***

   Podjeżdżam pod adres, który wskazała mi Sierra. Obrzeża Londynu, ciemna, nieciekawa uliczka. Doprowadzenie siebie do porządku i dojazd tutaj zajęły mi trochę więcej niż piętnaście minut, a ona ciągle tutaj jest.
   Zatrzymuję samochód i wyłączam silnik. Uchylam okno i zadzieram głowę w górę, spoglądając na sylwetkę dziewczyny. 
   - Stęskniłaś się za mną, Cortier? - a wtedy zauważam prawą część jej twarzy.

________________________________________________

Kompletny brak czasu na cokolwiek!
Liceum mnie wykańcza. Ogółem jest świetnie, ale nauki jest tak potwornie dużo... 

No nic, to nie miejsce na wylewanie moich problemów.

Mam nadzieję, że wam się podoba rozdział
Kocham, 
Cinna

PS. Odpowiem na każdy komentarz!! 

23 komentarze:

  1. Kocham czytać tego bloga. <3 Czekam na next ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham! Zajebisty:) czekam na nexta :) wgl czemu płakałam w momencie jak czytałam ze Zayn wrocil pijany do momentu az wybiegla z donu i zsunela sie po scianie? :(((
    ♥♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czemu ty płakałaś, ale ja płakałam bo uwielbiam Zierrę i jestem definitywnie Zierra shipper. Miło mi, buziaki!

      Usuń
  3. Piękne piękne piękne.

    Dlaczego zawsze na takich wspaniałych blogach trzeba tak długo czekać na rozdział? No ale nie oszukujmy się, zawsze twoje rozdziały są genialne.
    Kocham tą historię.
    Mam nadzieje ze następny będzie szybciej ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dzięki, dzięki.
      Wspaniałych? O jacie, za dużo powiedziane. Po za tym, nie przepadam za tym rozdziałem.
      Kocham, buziaki!

      Usuń
  4. TYLE EMOCJI! Świetny rozdział , świetnie dobrane piosenki.
    Pozdrawiam i czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, kocham i przesyłam buziaki!

      Usuń
  5. Wooooohoho! A co tu się dzieje?! O.O Zayn-Pijak, Harry-Samobójca, Sierra-UDERZONA PRZEZ ZAYN'A. Za dużo emocji, ZA DUŻO EMOCJI (nawet włączyłam caps lock'a dla podkreślenia efektu! :D)

    Jak dla mnie to relacja Sierra-Harry: jest mega-pokręcona. Z jednej strony oboje z miłą chęcią nie chcieliby się nawzajem widzieć do końca życia, ale z drugiej, gdy tylko jedno jest w potrzebie- drugie "biegnie na ratunek".

    Harry: to istna kupa sarkazmu, ironii, smutku i depresji w jednym. Aż mi naprawdę żal chłopaka (pomimo tego, że ostatnimi czasy zachowywał się jak palant, ale, ze względu na sytuację, jestem mu to w stanie wybaczyć). Na początku nie bylam pewna, co on chce zrobić, ale potem już wszystko było jasne. On potrzebuje pomocy, chociaż za Chiny się do tego nie przyzna- taka męska duma i honor (PLUS okoliczności, które, co tu duzo mówić, przygniotły go całkowicie).

    Sierra: jest dla mnie niewiadomą- z jednej strony widać gołym okiem, że bardzo zależy jej na Zayn'ie, ale z drugiej coś nadal ciągnie ją do Hazzy i szczerze nie wiem, czy powinnam sie z tego cieszyć, czy też nie (ech... ciężkie zycie Hierra-shipper i Zierra-shipper...).

    Zayn, Zayn, Zayn... : PUSTA BANIO, CZY TY ZAWSZE MUSISZ COŚ ODWALIĆ?! A było tak pieknie, ALE NIEEE, bo nie mógł poczekać na wyjaśnienia (FACECI...)!!! Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Tylko martwią mnie te jego "napady" agresji... Co tu dużo ukrywać, kiedy Zayn ma problem, który go przerasta, sięga po butelkę... A to bardzo niedobrze.

    Opłacało się czekać na ten rozdział! Tyle się wydarzyło, że hej! xD
    Będę czekać także i na kolejny. ;)
    Ps. "zauważam lewą część jej twarzy"- PRAWĄ. Zayn uderzył ją w prawy policzek. Ale to tylko na marginesie. ;) Uznałam, że wolałabyś, żeby zgłosić poprawkę. ;)
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jacie, jaki cudowny, długi komentarz! Uwielbiam takie, aż łezka się kręci w oku. Cieszę się, że dostarczyłam ci tylu emocji i po prostu kocham cię za tą uwagę! Jak tylko będę miała sekundkę czasu poprawię to niedopatrzenie. Buziaki!

      Usuń
  6. To był cudowny komentarz. Musiałam powstrzymywać się od łez. Piszesz cudownie.
    Sama nie przypuszczałam, że Zayn jest w stanie uderzyć Sierrę. Nie rozumiem również dlaczego się upił.
    Jestem ciekawa kto przyjechał po Sierrę. Zastanawiam się nad Harrym i Louis'em.
    Fiddy x3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Harry przyjechał po Sierrę, zadzwoniła do niego w poprzednim akapicie. Zayn upił się głównie z powodu zdjęcia w gazecie.
      Dziękuję bardzo, kocham i przesyłam buziaki!

      Usuń
  7. Witaj kochana!
    Właśnie sobie przypomniałam, że jeszcze nie komentowałam tego jakże cudownego rozdziału, ale czytałam go w poniedziałek rano i już nie zdążyłam przed szkołą napisać kilku słów. Wybacz :*
    Soundtrack dopasowalas idealnie. Uwielbiam Karmelove, a teraz i także Miasto. DwIe wspaniałe piosenki <3
    Zaskoczyłas mnie tym rozdziałem! Nigdy nie przypuszczałabym, że to właśnie Malik podniesie rękę na Cinne! To takie dziwne..
    Nie będę go usprawiedliwIać, bo zachował się jak palant i przez to stracił w moich oczach. Może niechby wpierw wysłuchał swojej dziewczyny, a nie na nią krzyczał! Jeszcze się porządnie upił. No idiota!
    Moja kochana biedna Sierra.. Dobrze, że uciekła od niego i zadzwoniła do Styles'a. Mam nadzieję, że ta sytuacja ich do siebie zbliży, bo ja naprawdę kocham Hierre!
    No cóż na drodze tej dwójki jest problem, a mianowicie narzeczona Harry'ego.. Widać, że między nimi jest bardzo dobrze i bardzo się kochają, ale myślę, że Harry nie da tak rady, bo wiem, że jeszcze na pewno czuje coś do Cortier.
    Podsumowując: Zayn to idiota. Harry mu przywali. Harry musi być z Sierra, nie ma innej opcji! A całość rozdziału jak zawsze świetna! Warto czekać, bo wiem, że mnie nie zawiedziesz :)
    Kocham i życzę weny oraz sukcesów w szkole!
    Doskonale Cię rozumiem z tym brakiem czasu.. Jestem w 3 technikum i jeszcze mam dwa tygodnie do praktyk, a nawal nauki jest przerażający ; x
    Jesteś w pierwszej klasie, prawda? :)
    Czekam na next <3
    Kocham, @youmakememad96 .xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jestem w pierwszej. Koszmar! Trzymam kciuki, kochana, na pewno damy sobie radę. No i dziękuję za taki cudowny komentarz, ślę buziaki.

      Usuń
  8. Wooow w końcu się doczekałam świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  9. omg jaki genialny rozdział. nie mogę uwierzyć, że Zayn ją uderzył, mocno przesadził. ciekawe jak Harry na to wszystko zareaguje. proszę dodaj jak najszybciej następny, bo nie wytrzymam. buziaki.

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K