wtorek, 26 sierpnia 2014

Faza trzecia: Rozdział 11

"Musisz wiedzieć, czuję miłość zrobioną ze złota
Nigdy nie kochałem innej,
innej Ciebie
To musi być miłość, mówię Ci"
- Chet Faker "Gold"


   Znacie ten moment, kiedy planujecie sobie coś, a nic z tego nie wychodzi? Marzycie o perfekcji, ciężko pracujecie na nią i liczycie, że dostaniecie zapłatę? Myślicie, że wszystko idzie po waszej myśli, a wtedy to wszystko zaczyna się walić. Krok po kroku, po kolei jak kostki domina. Ale w końcu godzicie się z porażką i próbujecie wyciągnąć z niej jak najwięcej. Bo w końcu nikt nie jest aż takim pechowcem, żeby nic, kompletnie nic, nie wyszło z założonego wcześniej planu, prawda?
   No tak, chyba, że nazywacie się Sierra Cortier, a życiowe przekleństwo ściga was niemalże od kołyski.
   A dzisiaj zdecydowało się przyjąć postać wysokiego chłopaka w ciemnym płaszczu.
   - Mogę wejść? - pyta, wskazując podbródkiem hol.
   Wolałabym, żeby sufit spadł mi na głowę i roztrzaskał czaszkę. 
   - C-co ty tu robisz? - syczy cicho.
   Nie potrafi opanować drżenia, dlatego naciąga na dłonie sweter, udając, że to przez mróz wpadający przez próg domu.
   - Stoję. Czekam. Marznę. Mam dalej wymieniać? Mam czas. - parska bezczelnie. Sierra ma ochotę przyłożyć mu w brzuch. Mocno.
   Zadziera podbródek, żeby spojrzeć mu w twarz i... i przeżywa szok. Harry wpatruje się w nią błagalnie. Harry Pieprzony Styles. Dziewczyna zauważa drobniutkie sopelki lodu między jego ciemnymi włosami. Odmrożone policzki i nos. Blade, drżące z zimna usta. Nie ma czapki, ani szala. Jedynie cieniutki płaszcz, a pod nim elegancki, granatowy sweter.
   Mimo opryskliwego tonu, naprawdę zależy mu na wejściu do środka.
   Nagle coś do niej dociera. Harry wychodził gdzieś w pośpiechu, nie zdążył nawet porządnie zabezpieczyć się przed mrozem panującym na zewnątrz. Coś musiało się stać.
   - Wejdź. - udaje jej się wykrztusić, uporczywie wlepiając wzrok w kolorową wycieraczkę. Ma wrażenie, że gdyby podniosła głowę, zobaczyłaby ulgę na jego twarzy. Zatrzaskuje drzwi i nagle zdaje sobie sprawę, że jest przemarznięta do szpiku kości. - Zdejmij buty i...
   - Sierro...? Co do diabła?!
   No to pięknie.
   Sierra odwraca się i widzi Zayna stojącego na środku holu i wpatrującego się w Harry'ego z otwartymi ustami. Po kilku sekundach jednak otrząsa się z szoku i zaciska szczękę, a jego wzrok z zaskoczonego, ewoluuje na zimny. Lodowaty. Arktyczny. Sierrze wydaje się, że nie ma przymiotnika opisującego emocje zawarte w oczach Zayna w tamtej chwili.
   - Co z wami nie tak, ludzie? - pyta Harry zza jej pleców. - Kilka metrów stąd mieści się Dom Boży, znajdujecie się w mieszkaniu szanowanego pastora, a wypowiadacie słowa niegodne...
   Wściekłość rozlewa się po ciele Sierry.
   - Och, stul pysk, Harry! - Nie wytrzymuje i odwraca się w jego stronie na pięcie. Drga, kiedy okazuje się, że Harry stoi bliżej, niż jej się wydawało.
   - Sama stul pysk - mówi spokojnym tonem chłopak.
   - Zmuś mnie, Styles - jej palce zawijają się pięści. Harry unosi brwi i pochyla się w jej stronę nieznacznie.
   - Zrobię to, ale przygotuj się, że będziesz przy tym jęczeć. - szepcze.
   - Tego to już kurwa za wiele!
   Sierra wdycha powietrze. Nie ma pojęcia jak, ale na kilka sekund kompletnie wyparowało jej z głowy, że stoi tu ktoś poza nią i Harry'm. Że nie są sami, a całej dziwacznie intymnej sytuacji ktoś się przygląda. Nie "ktoś", a jej chłopak.
   Nim zdąża się obrócić w stronę Zayna, ten odpycha ją, łapiąc Stylesa za fraki granatowego swetra i przyciska z głośnym hukiem do drzwi wejściowych.
   Sierra zaczyna panikować.
   - Zayn, cholera! - piszczy i doskakuje do dwójki.
   - Woah, nie tak nerwowo, Malik. - Harry przełyka głośno ślinę. -  Jest taki przesąd, że w jakim nastroju spędzisz Boże Narodzenie, tak spędzisz cały przyszły rok. Jak tak dalej pójdzie, to będziesz najmłodszą ofiarą zawału. Gniew podnosi ciśnienie i te sprawy. - Harry śmieje się nerwowo.
   Sierra mierzy go morderczym wzrokiem, a wtedy on unosi ręce do góry w geście poddania się.
   - Zayn, proszę, puść go. Nie jest tego wart, słyszysz? - kątem oka zauważa, że Harry krzywi się na dźwięk jej słów. Cóż, może jej naskoczyć. - Zayn, proszę. - powtarza błagalnie i obejmuje ręką jego policzek. Czuje jak mięśnie rozluźniają się pod dotykiem jej przemarzniętych palców.
   Chłopak po kilku sekundach napiętej ciszy, luzuje uścisk i natychmiast odskakuje od nich na odległość kilku kroków. Harry na miękkich nogach zsuwa się wzdłuż drzwi.
   Zayn łapie się za skrzydełka nosa i oddycha kilkakrotnie. Czerwień powoli odpływa z jego twarzy.
   - Ty - wskazuje na Sierre - Idziesz ze mną. A ty - wymierza palec w Harry'ego - nie waż ruszyć się stąd na krok, inaczej powyrywam ci nogi z dupy. - Zayn zastanawia się nad czymś przez chwilę. - Chyba, że będziesz chciał wyjść z tego domu. Wtedy droga wolna. Sayonara. Krzyżyk na drogę.
   - Załapałem. - mamrocze Harry i opada na małe krzesełko, poprawiając naciągnięty sweter.
   Zayn nie oglądając się za siebie, kieruje się do salonu. Sierra nerwowo przebierając palcami po udzie, podąża za nim. Ze zdziwieniem zauważa, że chłopak otwiera balkon i wychodzi na taras.
   Staje na lodowatych płytkach, sycząc cicho z zimna, które natychmiast ją oblega. Zayn stoi do niej tyłem, opierając się o barierkę.
   - Czemu on zawsze pojawia się w takich momentach? - pyta Zayn, nawet nie upewniając się czy Sierra stoi za nim. Dziewczyna marszczy brwi, ledwo powstrzymując drżenie zębów.
   - J-jakich momentach, Z-Zayn? - pyta niewyraźnie.
   - Kiedy mnie, kurwa przy tobie nie ma! - umiecie sobie wyobrazić kogoś krzyczącego szepcząc? Moc tych słów raziła jak krzyk, lecz wypowiedziane przyciszonym głosem brzmią jeszcze gorzej. Jak oskarżenie.
   Sierra uświadamia sobie nagle, że wyszli na balkon tylko dlatego, że gdyby któreś z nich zaczęło wrzeszczeć, przyciągnęłoby to uwagę wszystkich mieszkańców osiedla.
   Zayn wziął to pod uwagę.
   - Cz-czy ty t-twierdzisz, ż-że to moja wina, ż-że on tu jest? D-do cholery j-jasnej, przecież nie z-zadzwoniłam po n-niego i n-nie błagałam, żeby t-tu przyj-jechał. - oznajmia mu płaczliwym, drżącym tonem.    Umiera z zimna.
   Zayn zaciska szczękę.
   - W takim razie go wyrzuć. - mówi, a Sierrze wydaje się, że się przesłyszała.
   - Słucham?
   - Wyrzuć go. Wykop. Każ mu wyjść. - powtarza sucho.
   - Czy ty p-postradałeś zmysły? Cz-czy ty widzisz, jaka p-p-panuje t-t-temp-peratura? - jej zęby szczękają o siebie głośno i ma wrażenie, że jeszcze chwila, a wszystkie się pokruszą. Czy z nerwów czy z zimna, nie była tego pewna. - W-w-widzisz c-co on ma n-na s-s-sobie? C-coś się s-stało p-p-poważnego, i-inaczej b-by g-g-go tu nie b-b-było. - wymawia słowa z coraz większym trudem. Czuła, że koniuszek jej nosa, palców i stóp zaczynają boleśnie piec z przemarznięcia.
   - Od kiedy jesteś taka wspaniałomyślna? - pyta Zayn, prawie wypluwając te słowa. - Nie wiem co się z tobą stało, Sierro, ale wiem, że miesiąc temu byłaś gotowa dać mu kopa w dupę nawet jeśli przyczołgałby się konający do twojego domu i prosił o pokutę i wybaczenie.
   Oddech Sierry przyśpiesza.
   - S-s-są ś-ś-święta. - jedyny argument, jaki przychodzi jej do głowy.
   Z obserwacji miny Zayna - marny.
   - Rób co chcesz. - cedzi przez zęby i wymija ją szerokim łukiem.

***

   Sierra podchodzi do drzwi oddzielających ją od holu i zatrzymuje się, słysząc głośne śmiechy. Zaciekawiona zerka i zauważa, że reszta tymczasowych domowników zorientowała się już o obecności kolejnego gościa.
   Bierze głęboki oddech i wchodzi do pokoju.
   - Ktoś ma ochotę na trochę świątecznej whiskey? - pyta ze słabym uśmiechem, usilnie starając się nie zerkać na jedną osobę.
   Troje rąk wędruje do góry.

***

   Zoe spogląda na ogromny, zabytkowy zegar wiszący na ścianie eleganckiego salonu. Dochodzi trzecia w nocy. Ziewa przeciągle i wtula się w ciało Nialla, który zaczyna już przysypiać, lekko pochrapując. Przed chwilą skończyli grać w monopoly, opróżniając przy okazji trzecią butelkę whiskey, należącą do zbiorów ojca Sierry. Dziewczyna ulotniła się przed chwilą pod pretekstem przygotowania im łóżka w którym miałą spędzić noc. Razem z Niallem.
   Zaraz za nią zniknął Harry zaszywając się chyba w kuchni, a Zayn cały wieczór jedynie przemykał wokół nich, jakby chciał zasygnalizować, że ciągle tu jest, lecz nie aprobuje wszystkiego, co się aktualnie działo.
   Zoe słyszała strzępki tej historii od Nialla, ale zauważywszy, że jest to dość drażliwy temat dla wszystkich z otoczenia chłopaków jak i dla nich samych, pewnego dnia po prostu przestała pytać ile jest prawdy w nagłówkach szmatławców, wypowiadających się na temat "skomplikowanego trójkąta".
   Kiedy jest pewna, że chłopak zasnął, całuje go delikatnie w usta i wyswobadza się z jego uścisku.
Na palcach, chwiejąc się wprawdzie lekko, kieruje się do kuchni.
   - Hej - mówi cicho, zauważając Harry'ego opierającego się o jasny blat i wlepiającego mętny wzrok we wzorzyste płytki.
   - Hej - odpowiada jej chłopak z delikatnym uśmiechem.
   Kiedy Zoe robi kilka kroków w przód aby przybliżyć się do chłopaka, świat zaczyna wirować jej przed oczami. Nim się orientuje, ląduje w ramionach Harry'ego, który łapie ją z cichym sapnięciem.
   - Jezu, Harry, przepraszam. Za dużo whiskey. - śmieje się cicho dziewczyna, ciągle opatulona jego rękami.
   - Zawsze miałaś słabą głowę, Hardan. - chichocze równie pijany jak ona chłopak.
   Ma mu już coś odszczeknąć, kiedy w drzwiach pojawia się Niall. Jego oczy migoczą z nadmiaru alkoholu.
   - Co tu się wyprawia? Idę tylko na drzemkę, a ty dobierasz się już do mojej laski, Styles? Obrotny jesteś. - mamrocze, śmiejąc się odrobinę za głośno.
   - Wybacz, Niall, nie mogła mi się oprzeć. Wprost sama wpadła mi w ramiona. - Harry puszcza do niej oczko, a Zoe przewraca oczami, próbując powstrzymać się od parsknięcia ze słabego żartu bruneta.
   - Dobra, dobra. Oddawaj mi ją. - mówi Niall i wyciąga w ich stronę ręce.
   - Ej! Nie jestem piłeczką, że możecie sobie mnie przerzucać z rąk do rąk! - protestuje, kiedy Harry, łapie ją pod ramiona i przekazuje Niallowi, który okręca ją plecami do siebie i zamyka w mocnym uścisku.
   - To nie zmienia faktu, że jesteś moja. - szepcze jej do ucha takim tonem sprawiając, że dreszcz rozlewa się po całym jej ciele.
   - Jeszcze zobaczymy - odpowiada i zaczyna żartobliwie wyrywać się z jego żelaznego uścisku. Piszczy i śmieje się, ale Niall nie puszcza jej, dopóki nie dziabie go łokciem pod żebra i nie czuje, że chwieje się i rozluźnia chwyt. Nie dochodzi do niej, co właściwie zrobiła... dopóki jego podkoszulek nie pokrywa się coraz większą, czerwoną plamą.
   Niall opada ciężko na krzesło.
   - Cholera! - syczy Sierra, która nagle pojawia się w drzwiach kuchni. Dosłownie przebiega przez całe pomieszczenie i szybko unosi podkoszulek chłopaka, aby ukazać krew wsiąkającą w bandaże. Zoe robi się słabo. Po kilku sekundach do klęczącej dziewczyny doskakuje Harry.
   - Wydaje mi się, że nic poważnego się nie stało. - mówi Sierra opanowanym głosem, poprawiając bandaż. - Ale opatrunek trzeba zmienić. Mam nadzieję, że żaden szew nie pękł.
   - Chcesz upić trochę krwi czy jak? - pyta Niall ochrypłym tonem w stronę Harry'ego. - Wpatrujesz się w to kurwa jak zaczarowany.
   - Sorry, stary, twoja grupa krwi mi nie odpowiada. - mówi Harry opanowanym tonem i klepie go po ramieniu. - Okej, gdzie apteczka? - to pytanie kieruje w stronę Sierry.
   - Tu, znaczy na dole, w łazience.
   Po minucie w kuchni zjawia się Harry ściskając w dłoniach metalowe pudełko. Otwiera je i wyjmuje opatrunki, układając je na kuchennym blacie.
   - Zdejmuj koszulkę. - mówi do niego Sierra, a kiedy zauważa, że Niall otwiera usta, ubiega go - I nie próbuj raczyć mnie jakimś szowinistycznym komentarzem bo przysięgam, przywalę ci, zwiążę, wywiozę do lasu i zostawię na pastwę wygłodzonych wilków. - jego usta zamykają się automatycznie, a na twarzy Harry'ego pojawia się rozbawiony uśmieszek.
   Niall zerka na Zoe, zdejmuje koszulkę i rzuca ją na sąsiednie krzesło. Dziewczyna momentalnie łapie ubranie i wrzuca do zlewu, zalewając zimną wodą i patrząc jak farbuje ją na różowawy odcień. Nie chce patrzeć na to co robią Harry i Sierra. Wystarczą jej ciche pojękiwania chłopaka i komentarze pozostałej dwójki. A poza tym zawsze robi jej się trochę niedobrze na widok jego rany. Ciągle dusiła w sobie poczucie winy, że to jednak przez nią.
   - Gotowe - oznajmia Sierra. - I spróbuj zapaćkać mi ten śliczny opatrunek twoją krwią to się policzymy!
   - Ale z ciebie suka, Cortier. - mówi Niall zgryźliwie, lecz po chwili jego głos łagodnieje. - Dzięki.
   Przesyła mu buziaka, a on puszcza jej oczko.
   - Bo wcale nie wszystkie laski wprost są gotowe pozabijać się, żeby cię opatrzyć, gwiazdko.
   Zoe robi się niedobrze. Wypełnia ją niekontrolowany i zaskakujący przypływ zazdrości. Sierra? Sierra ma za dużo zmartwień ze swoim obcenym-, jak i eks- chłopakiem, żeby zajmować się Niallem.
   Zoe ma chociaż taką nadzieję.
   - Pójdę po coś suchego. - oznajmia Sierra i znika zza drzwiami. Harry odkłada niepotrzebne opatrunki do pudełka i także ulatnia się, zapewne w celu zapewnienia im odrobiny prywatności.
   Kiedy Sierra wręcza jej czystą, bawełnianą koszulkę z pokrzepiającym uśmiechem, Zoe odwzajemnia go i ponownie zostaje sam na sam ze swoim chłopakiem, który bacznie obserwuje każdy jej ruch. Pomaga założyć mu koszulkę, muskając przy tym kilka razy jego rozgrzaną skórę. Nawet nie udaje, że robi to przypadkowo.
   - Przyjemne - mruczy Niall do jej ucha. - Wszystko okej?
   Zoe kiwa głową. Ujmuje delikatnie jej twarz i przygląda jej się uważnie.
   - Tak, Niall, wszystko w porządku. - ustami muska jej wargi. Zoe myśli, że to ma być słodki, szybki buziak, lecz szybko przeradza się w długi, cieplejszy i głębszy. Chłopak usta ma ciepłe i delikatne, idealnie kontrastujące z dłońmi, mocno trzymającymi ją w tali. Niall wydaje z siebie jęk, przez który miękną jej kolana i robi się słabo. Jest pewna, że tym razem nie był to jęk spowodowany bólem.
   Przerywa pocałunek, z trudem łapiąc oddech.
   - Chodź, sprawdźmy lepiej, czy Sierra przygotowała już nasze łóżko.

***

   W domu rozlega się cisza. Jedynie tykanie zegara z salonu i nocne skrzypienie drewnianych schodów przerywa idealny spokój panujący dookoła.
   Sierra siedzi na kuchennym blacie ściskając w ręku kieliszek wina i machając delikatnie nogami.
   Niall i Zoe już dawno spali w jej pokoju. Harry'emu została przydzielona kanapa w salonie, a ona i Zayn mieli zająć sypialnię jej rodziców. Mieli, bo kiedy godzinę temu na palcach wspięła się do łóżka, zastała chłopaka owiniętego w kołdrę i odwróconego do niej plecami. W tamtym momencie kompletnie odechciało jej się spać.
   Przykłada kieliszek do ust i cicho obijając szkłem o zęby, upija kolejny, duży łyk. Kiedy okazuje się, że jest pusty, odstawia go na blat i sama zeskakuje na ziemię. Postanawia zabrać się za tą ogromną górę brudnych naczyń, zanim resztki jedzenia zdążą całkowicie zaschnąć na porcelanowych powierzchniach.
   Odkręca wodę, łapie talerz i kiedy zabiera się do szorowania, za sobą słyszy głos
   - Sierro? Co ty tu robisz?
   Odwraca się na pięcie, upuszczając talerz, który z hukiem roztrzaskuje się na marmurowej powierzchni.
   - Kurwa mać! - syczy, cała drżąc.
   Harry prawie natychmiast pojawia się przy niej, klęka i zaczyna zbierać największe odłamki. Kiedy Sierra zabiera się do pomocy mu, ten wyciąga do niej otwartą rękę.
   - Proszę, pozwól mi to zrobić. - Sierra bez protestów oddala się od miejsca zdarzenia. Wie, że z procentem alkoholu w jej krwi i drżącymi dłońmi, narobiłaby jeszcze więcej szkód.
   Dziewczyna czeka cierpliwie kilka minut, a kiedy na podłodze nie ma najmniejszego odłameczka, Harry prostuje się wreszcie i spogląda na nią. W przeciwieństwie do niej, mającej na sobie czarną koszulę nocną, szlafrok w zebrę i puchate skarpety, Harry pozostał w pomiętym podkoszulku i ciemnych jeansach. Nie wygląda, jakby dopiero się obudził. Wygląda na wykończonego, pełnego zmartwień, co ukazywały cienie pod jego oczami i wyraźne zmarszczki wokół ust, ale Sierra jest pewna, że nie spał.
   - Odpowiesz mi teraz na moje pytanie? - pyta ponownie Harry, zmęczonym głosem.
   Sierra oblizuje spierzchnięte wargi.
   - Sprzątam. - Harry zerka na drogi zegarek zdobiący jego nadgarstek.
   - O czwartej nad ranem? - Dziewczyna wzrusza ramionami.
   - Nie chciałam, żeby jedzenie zaschło na talerzach. - Okej, zabrzmiało to sto razy gorzej, kiedy powiedziała to na głos, niż kiedy o tym pomyślała.
   Harry unosi brwi, lecz nie komentuje jej wypowiedzi.
   - A ty? - pyta - Czemu nie śpisz?
   Waha się z odpowiedzią, uciekając wzrokiem.
   - Problemy z zasypianiem. - odpowiada zdawkowo.
   Sierra kiwa głową,
   - Pomóc ci z tym? - Harry wskazuje okrągłym ruchem górę naczyń w zlewie i w jego pobliżu. Sierra wzdycha głośno.
   - Szczerze, to chyba była tylko wymówka, żeby nie wracać do łóżka. - parska Sierra, wlepiając wzrok w swoje puchate skarpety.
   - Wcale się nie domyśliłem. - oboje śmieją się cicho, po czym zapada krępująca cisza.
   Oboje opierają się o blat lecz dzieli ich bezpieczna odległość. Żadne z nich nie nalega, lecz oboje wiedzą, że któreś z nich musi zacząć rozmowę.
   - Harry... - jego imię kuje jej język jak nigdy dotąd. Może dlatego, że używa go w kierunku realnego Stylesa? - Chyba jesteś mi winny wytłumaczenie.
   Chłopak spogląda na nią z szeroko otwartymi oczami.
   Cholera. Pomyślał, że chodzi jej o ich...
   - Chodzi o to, skąd tu się wziąłeś. - dodaje prędko, wydychając powietrze.
   Jego ramiona opadają, jakby pojawiło się u niego nagłe uczucie ulgi.
   - Nie mam pojęcia skąd się tu wziąłem. - mówi, a w jego głosie słychać szczerość. - Po prostu wyszedłem z mieszkania i chyba się zgubiłem. - Sierra nie jest pewna czy ma na myśli zgubienie się w kontekście fizycznym czy psychicznym. - Pierwsze co mi przyszło do głowy to... to przyjście tutaj. Kurwa, wiem, że nie powinienem tego robić, ale do cholery jasnej, zrobiłem to. A ty mnie nie wyrzuciłaś. Zastanawia mnie jedno. Czemu tego nie zrobiłaś? Powinnaś zatrzasnąć drzwi od razu po tym jak zobaczyłaś w nich mnie, chwila... nie powinnaś nawet otwierać mi drzwi, tylko spoglądać przez judasza i patrzeć jak zamarzam na twoim ganku. I śmiać się. Głośno. Tak żebym słyszał. - Sierra zdziwiona unosi wzrok i zauważa, że na ustach Harry'ego pojawił się cwaniacki uśmieszek. Dziewczyna kręci głową.
   - Zachowujesz się, jakbyś postradał rozum. - szepcze.
   - Może postradałem? - pyta cicho i spogląda w jej stronę.
   Jego wzrok odrobinę ją przeraża. Oczy ma zwężone i ciemne, wpatrujące się uważnie i świdrując ją na wylot. Włoski na jej karku stają dęba.
   Harry robi kilka kroków w jej stronę, powoli, tak, że Sierra jest zdolna zarejestrować każdy jego najmniejszy ruch. Daje jej szanse na ucieczkę. Ale ona nie rusza się z miejsca. Czuje się jak sparaliżowana.
   Chłopak zaciska palce na blacie po dwóch stronach jej ciała. Za późno. Została złapana w pułapkę.
   Sierra przełyka głośno ślinę i mimowolnie przygląda się chłopakowi. Za długie, kręcone włosy opadają mu na czoło, zakrywając błyszczące, zielone oczy. Zielone oczy, które obecnie badały wyraz jej twarzy. Różowe usta Harry'ego rozchyliły się lekko, a on pochylił się w jej stronę. Pachniał odurzającym aromatem Johnny'ego Walkera. Milimetr za milimetrem...
   - Dlaczego tak bardzo mnie nienawidzisz? - szepcze Sierra wprost w usta Harry'ego. Nie może się powstrzymać i ostrożnie, tak aby nie dotknąć jego skóry, odgarnia kosmyk włosów z jego oczu.
   Chłopak mruga zaskoczony.
   - Nie nienawidzę cię, Sierro. - mówi, wpatrując się uważnie w jej oczy, jakby zaniepokojony. - Ja... ja po prostu nienawidzę tego, że nie mogę cię mieć.
   Tego... się nie spodziewała.
   Sierra czuje, że jej serce zatrzymuje swój bieg, aby sekundę później zacząć trzepotać jak mały koliber w jej klatce piersiowej. Nie jest to przyjemne uczucie podniecenia. Raczej pierwsze oznaki ataku paniki.
   - Czy... czy... czy ty masz jakieś pierdolone rozdwojenie jaźni, Harry? - brakuje jej tchu. - Czy naprawdę muszę przypominać ci, że to ty mnie zostawiłeś? Czy naprawdę musisz mi to robić? Pojawiasz się w moim domu znikąd, sprawiasz, że kompletnie zapominam o tym, co czuję do mojego chłopaka i... - kręci głową niedowierzając w całą tą chorą sytuacje i w to co właśnie mówi. - Cierpiałam przez ciebie tyle czasu. - jej oddech staje się niemiarowy.
   - Cierpiałaś przeze mnie? - pyta chłopak, a Sierra czuje, że złość zaraz rozsadzi ją od środka.
   - Idioto, co myślałeś? Że odjechałeś, a ja wzruszyłam ramionami i urządziłam z tego powodu huczną imprezę? Jesteś niewyobrażalnym, egoistycznym dupkiem. - ostatnie słowa wypowiada, prawie łkając.
   - Sierro...
   - Zostaw mnie. Proszę, daj mi wreszcie spokój. - nie powstrzymuje już nawet łez.
   - Ja... wezmę prysznic i pójdę spać. - mówi Harry opanowanym tonem i cofa się kilka kroków od dziewczyny. - Kiedy się obudzisz, mnie już nie będzie. Obiecuję ci.
   Sierra kiwa głową.
   - Tak chyba będzie najlepiej.

***

   Sierra odgarnia zagrzaną kołdrę jej rodziców i przechodzi przez pokój, w stronę wyjścia na hol. Robi jeszcze kilka kroków i sięga do klamki drzwi łazienki. Prysznic jest z hartowanego szkła, więc jest zdolna zobaczyć zarys jego sylwetki. Zdejmuje sweter, legginsy i bieliznę. Bierze głęboki oddech, przechodzi przez łazienkę, otwiera drzwi kabiny i wchodzi do środka.
   Harry odwraca się, odgarniając z oczu wilgotne włosy. Z prysznica leci gorąca woda, jego twarz jest zaczerwieniona, a oczy błyszczące i zaciekawione. Nie zaskoczone, jak to sobie przed chwilą uświadomiła.
   Patrzy na niego uważnie, ale nie z zakłopotaniem, obserwując srebrny wisiorek, świecący na zagłębieniu jego gardła. Obserwuje jego duże, namydlone dłonie przesuwające się z klatki piersiowej na ramiona. Podziwia jak kropelki wody migoczą w jego włosach i na długich rzęsach.
   Jest przystojny, zawsze to wiedziała.
   - Sierro? - odzywa się wreszcie, ciepłym, zachrypniętym głosem. - Jesteś... pewna?
   - Cii - ucisza go i przykłada dłoń do jego policzka, drugą zamyka drzwi kabiny. Przybliża się do niego i pozwala objąć mu swoje ciało, podczas gdy woda obmywała ich oboje. - Nic nie mów. Tylko mnie pocałuj.
   I tak zrobił.

______________________________________________________________

Cześć i czołem, Muffinki! 
Ja chyba jednak nie powinnam składać jakichkolwiek obietnic. Z całego serca was przepraszam (chyba po raz setny) za to, że jestem taka nie konsekwentna, ale przez te dwa miesiące byłam w domu zaledwie 13 dni! Ciągłe wyjazdy, podróże, obozy, imprezy. 
Z rokiem szkolnym to się zmieni, mam chociaż taką nadzieję, tym bardziej, że zaatakowało mnie wredne choróbsko, które lekarz ochrzcił jako zapalenie krtani i tchawicy. Proszę o trochę współczucia!
Mam nadzieję, że nie opuścicie mnie przez to moje drobne lenistwo, hm? Bo od następnego rozdziału zacznie się dziać!

Jak zwykle proszę o komentarze jak i polecanie tego ff na twitterze,
z góry dziękuję, Miśki! 

Wasza,
Cinna

16 komentarzy:

  1. jak zobaczyłam wiadomość na tt, że jest nowy rozdział... ha! nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo się ucieszyłam :D
    moje ukochane fanfiction!
    żadne inne, tylko to ♥
    @1DMyDreaaam
    PS. Wracaj do zdrowia pysiaku i pisz! PISZ! błagam, bo robisz to (woah) NAJLEPIEJ! dziękuję x

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej skarbie rozumiem twoj bol bo tez jestem chora juz 3 tydzien ale jest juz lepiej, a ty kuruj sie malenka abys miala sile pisac :) co do rozdziału to jest swietny i juz nie mogę sie doczekać do będzie dalej..tak tak jestem cholernie ciekawa i mam nadzieje ze postarasz sie szybko dodac ;) kuruj sie, caluski Xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie nowy rozdział! Tak się cieszę! Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo! *o*
    Bardzo podobała mi się akcja tutaj rozgrywająca.
    Przemarzniety Harry i dobroć Sierry - fantastyczne połączenie.
    To, że są święta wcale nie oznaczało jedynego powodu, dlaczego dziewczyna wpuściła go do domu. Jej po prostu było go szkoda.. i nadal coś do niego czuje. Tylko dlaczego Harry zawsze niszczy każdą chwilę z Zayn'em?
    W sumie to rozumiem zachowanie Malika. Sierra nadal jest jego dziewczyną, to zrozumiałe, że czuje się zazdrosny. Mam nadzieję, że znajdzie sobie kogoś innego.. Dlatego, że ja głęboko wierzę w powrót Hierry!
    Rozmowa Harrego i Sierry tak bardzo uwielbiam <3
    Naprawdę chciałabym ich powrotu..
    Co w ogóle dzieje się z jego narzeczoną? Nic o niej słychać. Cieszyłabym się, gdyby przyszły rozdział był z punktu widzenia Styles'a. Może wtedy wszystkie jego zachowania byłyby zrozumiałe..
    Zoe i Niall tacy kochani <3
    Oby tak dalej!
    Końcówka tak bardzo idealna!
    Nie mogę się już doczekać kiedy pojawi się kolejny!
    Zdrowiej kochana <3
    Kocham, @youmakememad96 .xx

    OdpowiedzUsuń
  4. O mój Boże, Cinna, uważaj bo zostaniesz oskarżona o wywołanie zawału u najmłodszej ofiary, U MNIE ! !
    No dobra, trochę poczekałam, ale opłacało się.
    Tak emocjonalnego rozdziału jeszcze nie było.
    Reakcja Zayn'a na widok Harry'ego - zrozumiała
    Reakcja Sierry - niezrozumiała kompletnie. Ostatni fragmet - Serio? SERIO ? S E R I O ?? Niee no nie sądziłam że Sierra w ogóle będzie potrafiła Harry'emu spojrzeć w oczy a tu coś takiego?
    Za to właśnie kocham to opowiadanie ;)
    No a Zoe... Zazdrosna o Sierrę? Myślę, że ona trochę dramatyzuje. Sama nie wie czego chce a przez to są same problemy. Ogólnie ta para ogólnie bardzo mnie męczy. Kompletnie do siebie nie pasują, ale za wszelką cenę chcą, żeby coś z tego wyszło. Rozumiem, że Niall ją kocha, bo gdyby tak nie było już dawno by ją zostawił. Ale Zoe... U niej widzę raczej, że bardzo chce lub potrzebuje czyjejś bliskości i wykorzystuje Niall'a. Ogólnie, nie lubię jej.


    PS. zapraszam do mnie - http://because-dreams-come-true.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Idealny rozdział ! Wracaj do zdrowia! :* A końcówka ? KURDE CO TO BYŁO *.* ? POCHYLONYM DRUKIEM? Kurde nie ogarniam hahha <3

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny i czekam na ciąg dalszy ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie się doczekałam BOSKIE !! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. CUDO ale błagam więcej Zoe i Niall'a <333

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham kocham kocham ;33
    czekam na nn.
    naprawdę zajebista historia ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten rozdział jest idealny.
    Już czekam na next ;)
    Please napisz szyblko_)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ej no miał byc rozdział 7.09.2014 a jest już 19.09.2014 no i znowu sie spóźniasz ale chcę ci powiedzieć że masz taki talent do pisania i wiele osób może sobie tylko pomarzyć i nie marnuj go i pisz bloga a nie leniuchujesz xDD Uwielbiam Cie po prostu ;)
    Ciekawa jest ta końcówka xd

    OdpowiedzUsuń
  12. Umrę, jeśli szybko nie pojawi się nowy rozdział.
    Masz ogromny talent ! <33

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochana pisz dalej bo masz talent .
    Wszyscy czekamy z niecierpliwością <33

    OdpowiedzUsuń
  14. Cinna, kochanie, umrę tutaj w oczekiwaniu na rozdział.

    Zakończ nasze udręki i dodaj rozdział <333

    -A.

    OdpowiedzUsuń
  15. Cześć. Mam prośbę. Jesli ma Twittera zrób spam hashtagiem : #OneDirection4ever

    Chodzi o to że Harry nagrał teledysk z Meghan i boimy się o rozpad zespołu. Chcemy żeby ten hashtag dotarł to chłopaków. Pomożesz? Liczę na wsparcie. Blagam.
    Wymyślone z Natalką Głąb

    OdpowiedzUsuń
  16. 55 year old Executive Secretary Kleon Worthy, hailing from Quesnel enjoys watching movies like Major League and Skiing. Took a trip to La Grand-Place and drives a Ferrari 250 GT SWB California Spider. wiecej informacji

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K